W pierwszych dniach września Kamil wyjechał na Challengera do holenderskiej miejscowości Alphen aan den Rijn na kortach ziemnych.
Losowanie trudne. W I rundzie musiał zmierzyć się z doświadczonym Hiszpanem Rubenem Ramirezem Hidalgo (ATP 341).
W ciągu 61 minut Szumi nie musiał nawet bronić break pointa, czterokrotnie przełamał serwis 39-letniego Rubena o i wygrał pewnie 6:3, 6:2. W czwartek na jego drodze stanął najwyżej rozstawiony Argentyńczyk Carlos Berlocq (ATP 95).
Kamil nie przestraszył się in sprawił niemałą niespodziankę :))
Argentyńczyk znakomicie wszedł w mecz. Kamil nie ustrzegł się błędów i dwukrotnie stracił serwis. Berlocq wygrał pierwszą odsłonę 6:3.
Punkt zwrotny nastąpił w czwartym gemie drugiego seta, w którym przełamał Szumi podanie rywala do zera. W decydującym momencie Berlocq popełnił podwójny błąd. Od tego momentu w grze Kamila było więcej swobody. Był lepszy w wymianach i pewnie trzymał serwis. W dziewiątym gemie wygrał seta 6/3.
Początek trzeciego seta zaczął się fatalnie dla Kamila. Polak przegrywał 0/2. Wspaniały popis skrótów Kamila odmienił losy pojedynku. Pięć kolejny gemów padło łupem naszego reprezentanta. Przy 5:2 Kamilowi zadrżała ręka, kiedy podawał na mecz. Ostatecznie zakończył pojedynek przy serwisie Berlocqa, gdy przy meczbolu rywal zepsuł skrót.
Po dwóch godzinach i 15 minutach zawodnik Tomasza Iwańskiego wygrał 3/6, 6/3, 6/3, dzięki czemu odniósł największe zwycięstwo w obecnym sezonie.
Niestety ulewne deszcze opóźniły kolejne mecze. Dopiero w sobotę po południu Kamil wyszedł na mokre i śliskie korty. Mecz z estońskim kwalifikantem Jürgenem Zoppem (ATP 311) nie przebiegł po myśli Szumiego. Ciężkie piłki i śliskie korty przełożyły się na grę Kamila. Były 75. singlista globu wygrał 6/3 6/4.
W deblu z Austriakiem Lucasem Miedlerem dotarł do ćwierćfinału debla. Holenderskich przeciwników, Scotta Griekspoora i Tallona Griekspoora, pokonali 6:3, 6:4. O miejsce w półfinale przegrali po zaciętym meczu z filipińsko-amerykańską parą Ruben Gonzales i Hunter Reese 5/7, 6/3, 8/10.