Jesteś tutaj: Home Aktualności 2013 Tego przed nimi nie dokonał nikt! Kamil zwycięzcą US Open Junior Tennis Championship!
NIEPRAWDOPODOBNY sukces Kamila Majchrzaka!!!
Osiągnięcie, które Kamil z przyjemnością dzielą z Martinem Redlickim, jego partnerem deblowym, ma tak nieprawdopodobną rangę, że musiało upłynąć trochę czasu, żeby je opisać.
Wcześniej zrobiły to za nas media lokalne, ogólnopolskie, a nawet światowe. Zwycięstwo w US Open powoli dociera i do nas, więc zapraszamy na relację.
Przygotowania.
Turniej na Flushing Meadow- Corona Park rozpoczynał się 1 września. Kamil i trener Maciek do Nowego Jorku polecieli 26 sierpnia. Plan zakładał przygotowania do US Open już w Polsce. Okazało się jednak, że naszemu zawodnikowi nieźle szło zbieranie pierwszych punktów do rankingu ATP...
Zatem pierwsze treningi na korcie twardym Szumi zagrał w Syosset, gdzie w pobliżu hotelu miał do dyspozycji dobrej jakości obiekt przy jednej ze szkół.
Korzystając z okazji chcielibyśmy bardzo podziękować p. Piotrowi Wiąckowi, wujkowi Martina, którego wszelka pomoc i życzliwość bardzo pomogła Piotrkowianom odnaleźć się w USA.
Turniejowym hotelem okazał się komfortowy Grand Hyatt, położony Manhattanie, 3 minuty od Time Square. W połączeniu z areną US Open, atmosferą, bliskością wielkiego tenisa, pozwalał odczuć, że chłopcy znaleźli się w nieco innym świecie.
Dramat w singlu.
Losowanie nie okazało się łaskawe. W singlu Kamil trafił na rozstawionego z nr 8 Japończyka Yoshihito Nishiokę. Szczególny respekt budziły wyniki rywala osiągane na turniejach przygotowawczych rozgrywanych w Kanadzie i USA. Yoshihito Nishioka między innymi spacerkiem, bez straty seta wygrał duży turniej grade 1 International Hard Court Championship. Oczywiście na korzyść przeciwnika przemawiały również rankingi ITF Juniors oraz ATP.
Jednak początek rozgrywanego 2 września meczu z Kamilem nie ukazywał jego walorów. To zawodnik Macieja Wściubiaka w pierwszym secie był bardziej kreatywny i dokładny. Dzięki dwóm przełamaniom zwyciężył 6/1. W drugim secie przeciwnik z gemu na gem grał coraz lepiej, jednak przy stanie 5/3 i serwisie rywala Winner miał piłkę meczową. Chłopcy zagrali długą, najlepszą wymianę meczu, w której rywal trzy razy trafił w linię i w końcu dokończył dzieła smeczem.
Po zmianie stron i serwisie Kamila po dobrych zagraniach na tablicy ukazał się wynik 0/40. Szumi odrobił straty i ... popełnił podwójny błąd serwisowy. Niestety po przegraniu seta nie był w stanie mentalnie się podnieść i uległ 6/1 5/7 1/6. W ten sposób doznał najbardziej bolesnej porażki w karierze.
Z piekła do nieba!!!
W turnieju deblowym Kamil rywalizował wspólnie z Martinem Redlickim, którego w dalszej części nazywać będziemy Marcinem. Partner Kamila ma polskie korzenie. Tata urodził się w Warszawie, mama w Zakopanem. Do tego dobrze mówi po polsku. Poznali się w Mediolanie podczas 54 Trofeo Bonfiglio. Właśnie wtedy Kamil z zaciekawieniem stwierdził, że reprezentant USA mówi płynnie po polsku.
Z inicjatywą wspólnej gry na US Open wyszedł Marcin, zapytał się na facebooku. Kamil odpowiedział - „gramy i zgarniamy”.
Marcin jest tenisistą leworęcznym, bardzo solidnym w każdym elemencie gry, do tego obdarzonym mocnym serwisem. Dodatkowo wspaniałym partnerem, wspierającym w kryzysowych momentach. Chłopcy zagrali dość nietypowo, obydwaj na backhandzie. Wyszło znakomicie.
Zanim jednak doszło do pierwszego meczu deblowego trener Maciek miał trzy godziny, żeby podnieść Kamila. Okazało się, że jest nie tylko znakomitym trenerem, ale i pedagogiem.
Pierwsze spotkanie było jednym z kluczowych dla przebiegu rywalizacji. Chłopcy trafili na parę nr 1 - Borna Coric (CRO)/Stefan Kozlov (USA). Rywali nie trzeba przedstawiać. Wiemy już, że Coric wygrał US Open w singlu i obecnie jest nr 1 rankingu.
Kamil i Marcin nie mając nic do stracenia postanowili zagrać odważnie i ofensywnie. Zaskoczyli faworyzowanych rywali i po bardzo trudnym pojedynku odnieśli zwycięstwo 7/6(3) 3/6 10/6!!!
W drugim pojedynku "polska" para zagrała z posiadaczami dzikiej karty Taylorem Harry Fritzem i Anudeepem Kodalim (USA). W swoim pierwszym meczu rok młodsi Amerykanie sprawili niespodziankę eliminując solidnych Francuzów Tatlota i Janviera. Na szczęście, mimo, że łatwo nie było, do ćwierćfinału awansowali Kamil i Marcin, zwyciężając 6/4 7/6(6).
Najlepsze miało jednak dopiero nadejść. Tym najlepszym był mecz ćwierćfinałowy przeciwko parze Alexander Zverev/Andrey Rublev. Ten mecz miał swój ciężar gatunkowy. Wszak gra toczyć się miała o podium wielkoszlemowego turnieju. Bez przesady możemy napisać, że nasza para stoczyła znakomity mecz na seniorskim poziomie.
Zafunkcjonowało dosłownie wszystko, a mecz rozstrzygnął się w stosunku 6/1 6/1 w niespełna 43 minuty! Tymczasem sam Zverev do US Open przystąpił jako rozstawiony z nr 1.
Od tej pory Kamil i Marcin zaczęli już odczuwać zainteresowanie mediów. Szkoda jednak byłoby się zatrzymać. W walce o finał duży opór stawili utytułowani Niemcy Johannes Haerteis i Hannes Wagner. Chłopcy może nie zagrali już tak efektownie. Czy jednak ktoś myślał, że zmiażdżą triumfatorów Trofeo Bonfiglio i wielu turniejów grade 1 i 2? Marzeniem było po prostu zwycięstwo! Udało się - 7/6(3) 6/4 i mieliśmy Winnerów w finale.
Finał odbył się na korcie nr 7 - niedużym, lecz dzięki temu wypełnionym publicznością. Przeważała żywo reagująca Polonia amerykańska, z rodziną Marcina na czele. Jak się dowiedzieliśmy później, nie zabrakło również Piotrkowian pracujących w Nowym Jorku. Mimo olbrzymiego tumultu przebijał się również dźwięk oklasków, charakterystyczny dla sposobu motywowania trenera Wściubiaka. Ciekawa była również rozgrzewka przed meczem, jaką zaaplikował chłopcom piotrkowski szkoleniowiec. Luz i zabawa miały pomóc zrzucić presję.
Z kim zagrali nasi? Frederico Ferreira Silva - broniący tytułu deblowego US Open oraz tegoroczny triumfator deblowego Rolanda Garrosa. Francuz Quentin Halys - wicemistrz Europy w singlu i deblowy finalista tegorocznego Orange Bowl. Warto dodać, że gdyby chronologia wydarzeń zaszła nieco inaczej, Kamil w Nowym Jorku zagrałby właśnie w parze z Halysem.
Kamil i Marcin zagrali bardzo sumiennie. Dobrze serwowali i popełniali mało błędów, grając przy tym, jak w całym turnieju, mocno i odważnie przy siatce. Po jednym przełamaniu w secie przełożyło się na 6/3 6/4. Co było dalej, mało kto pamięta. Emocje zamieniły się w nieopisaną radość.
Ceremonia z pełnymi szykanami, konferencja prasowa, wizyta w studio stacji ESPN i wywiad w trakcie transmisji meczu Murray - Wawrinka.
Czasu na świętowanie praktycznie nie zostało, gdyż Winnerzy tego samego dnia wracali do kraju. Na szczęście już w trakcie lotu i po wylądowaniu okazało się, że i w Polsce zwycięstwo w US Open odbiło się szerokim echem.
Wkrótce nieco opiszemy kilka nietuzinkowych wydarzeń, żeby jeszcze nieco się nacieszyć triumfem. Tymczasem jednak Kamil po odpoczynku musi zacząć myśleć o nowych wyzwaniach.
Brawo Kamil!
Ostatnie piłki: