Po turnieju w Kazachstanie Kamil wraz z trenerem przenieśli się do stolicy Uzbekistanu. Turniej w Taszkencie ma najwyższą rangę wśród challengerów, do zdobycia było tutaj aż 125 punktów, a największą gwiazdą był Denis Istomin (zawodnik gospodarzy).
W ATP Challenger Tour na kortach twardych Kamil osiągnął życiowy sukces docierając po raz drugi w karierze, ale po raz pierwszy w najwyższej rangą challengerze, finale.
Pokonał Marka Polmansa (ATP 279), nr 7 Yuki Bhambriego (ATP 152) i Mohameda Safwata (ATP 241). O finał wygrał starcie z Markiem Jalovcem (ATP 328). W finale przegrał po walce z Guillermo Garcia-Lopez (ATP 105).
zdjęcia: http://www.tennis.uz
W pierwszym meczu pokonał półfinalistę Australian Open 2017 w grze podwójnej, Marka Polmansa (ATP 279).
Już w pierwszym gemie Szumi miał trzy okazje na breaka, ale z przełamaniem musiał poczekać do stanu 4:4. W międzyczasie sam miał problemy i obronił 4 break pointy.
Drugi set również był bardzo wyrównany. Obaj zawodnicy mieli szanse na przełamanie. O losach drugiego seta i meczu musiał zadecydować jednak tie break. W rozgrywce tej Australijczyk oddalił dwa meczbole, po czym zmarnował dwa setbole. Przy trzeciej piłce meczowej Kamil postawił kropkę nad i po 102 minutach wygrał 6/4 7/6(8).
Nie bez znaczenia okazał się bardzo skuteczny serwis tego dnia.
W II rundzie przeciwnikiem Polaka był rozstawiony z "siódemką" Yuki Bhambri (ATP 152). 25-latek zajmuje obecnie 152. miejsce w rankingu ATP, ale był już 88. rakietą świata. To aktualnie najwyżej sklasyfikowany reprezentant Indii.
W pierwszym secie Kamil aż czterokrotnie musiał bronić break pointy. Na szczęście skutecznie. Przy stanie 5:4 ruszył do ataku i to on zdobył kluczowego breaka, dzięki czemu zamknął premierową odsłonę.
Drugi set był przeciwieństwem pierwszego. Bhambri tym razem był bezbłędny i pewnie 6/1 wygrał seta.
Początek trzeciego seta zaczął się przełamaniem dla Kamila, jednak Hindus szybko odrobił straty. Przy stanie
4:2 dla Bhambriego wydawało się, że ten mecz już jest rozstrzygnięty, Nic mylnego! Do ataku wkroczył Szumi i solidną grą przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść 6/4, 1/6, 6/4.
Ćwierćfinałowy rywal Mohamed Safwat (ATP 241) jest Kamilowi dobrze znany. Podczas turniejów rangi futures spotkał się z nim dwukrotnie tydzień po tygodniu. W pierwszym przegrał w finale, w drugim pokonał Mohammeda w półfinale.
Mecz był wyrównany tylko w pierwszym secie. Szybko wyszedł na prowadzenie 2:0, ale w trzecim i siódmym gemie obronił się przed utratą serwisu. Ostatecznie domknął seta wynikiem 6/3.
W drugiej odsłonie Egipcjanin nie potrafił już znaleźć sposobu na rozpędzonego Kamila. Po nieco ponad godzinie Polak triumfował 6/3, 6/0 i pewnie awansował do półfinału.
Jest to życiowy wynik Kamila. Nigdy bowiem nie dotarł do półfinału challengera najwyższej rangi.
O finał zagrał z Czechem Markiem Jalovcem (ATP 328), który w czwartek pokonał 6/4, 5/7, 7/5 Francuza Gleba Sakharova (ATP 179).
Jaloviec to leworęczny tenisista, więc w początkowej fazie meczu Kamil musiał przyzwyczaić się i zneutralizować jego serwis. W wymianach przewaga była po stronie Polaka.
W pierwszym secie do stanu 5:4 był wyrównany mecz. Cios zadał Kamil w 10 gemie wygrywając seta 6/4.
Jaloviec odpowiedział jednak w drugim secie, w której wygrał od stanu 3/4 aż 12 z 14 rozegranych piłek 6/4.
W trzecim secie Szumi przy stanie 2:2 wyszedł z nie lada opresji, gdy z 0-40 udało mu się wygrać gema. To dodało mu odwagi i przełożyło się na szybkie przełamanie Czecha w kolejnym gemie.
Po niespełna dwóch godzinach gry Kamil wygrał 6/4, 4/6, 6/3.
To życiowy sukces Kamila. W finale jego przeciwnikiem był Guillermo Garcia-Lopez (ATP 105). Grający z "czwórką" Hiszpan pokonał w półfinale 7:6(5), 6:4 najwyżej rozstawionego Uzbeka Denisa Istomina (ATP 51). Pierwszy set to koncert Hiszpana, w drugiej odsłonie mecz się wyrównał. Kamil miał nawet 3 piłki setowe, jednak Lopez oddalił zagrożenie i w tie breaku pokonał Kamila do jednego. Wynik meczu 1/6 6/7(1).